Dowcipy
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Ekspert
- Posty: 1207
- Rejestracja: 30 wrz (wt) 2003, 02:00:00
Wojna
Na biurku Saddama H. odzywa się telefon.
- Słucham - mówi Saddam.
Saddam? - odzywa się bełkotliwy glos z silnym akcentem
- słuchaj jestem Paddy, czyli rozumiesz, Irlandczyk. strasznie mnie wkurwiasz i dlatego wypowiadam ci wojnę.
- Tak? - zamyślił się Saddam - a ile ty masz żołnierzy?
- Nooo.. jestem ja, mój szwagier i nasi koledzy od rzutek z pubu - w sumie osiem osób!
- Ale ja mam 1 600 tys. wojska!
- Tak? to ja jeszcze zadzwonię, tylko się naradzę.
Za tydzień na biurku Saddama znów dzwoni telefon
- Saddam? znowu mówi Paddy, pamiętasz. ja w sprawie tej wojny, cośmy ci wypowiedzieli. Poczyniliśmy pewne przygotowania i mamy sprzęt.
- Tak? A jaki można wiedzieć?
- Kosiarkę do trawy, traktor ogrodowy i dwa kije do bejsbola!
- No... ale ja mam 20 tys. czołgów i 30 tys. transporterów opancerzonych, a od ostatniej naszej rozmowy zmobilizowałem dodatkowe pół miliona żołnierzy.
- To wiesz co? Ja jeszcze musze parę rzeczy sprawdzić i ci oddzwonię.
Za kolejny tydzień Paddy dzwoni znów:
- Saddam? wiesz ja jeszcze raz w sprawie tej wojny, cośmy ci ja wypowiedzieli. wiesz co, zapomnij o tym.
- O! A coz to skłoniło cię do zmiany decyzji?
- Bo wiesz, poczytaliśmy ze szwagrem konwencje genewską i doszliśmy do wniosku, ze ni chuj nie wyżywimy dwóch milionów jeńców.
.........................
W pewnej mieścinie był piekarz, który piekl pieczywo nie nadające się
W ogóle do jedzenia. W sekrecie przed nim zebrali się mieszkańcy i
postanowili uradzić co z nim zrobić... Radzą tak kilka godzin i nic
nie mogą wymyślić...
W pewnym momencie wstaje kowal, chłop wielki i barczysty jak wół i mówi :
- Może mu jebnę ...?!
Na co ludzie mówią:
- Nie no... tak nie można... w końcu mamy tylko jednego piekarza,
nie możemy zostać tak w ogóle bez... i dalej debatują...
Za jakiś czas znowu wstaje kowal i mówi:
- To może jebnę stolarzowi...? mamy dwóch...
Na biurku Saddama H. odzywa się telefon.
- Słucham - mówi Saddam.
Saddam? - odzywa się bełkotliwy glos z silnym akcentem
- słuchaj jestem Paddy, czyli rozumiesz, Irlandczyk. strasznie mnie wkurwiasz i dlatego wypowiadam ci wojnę.
- Tak? - zamyślił się Saddam - a ile ty masz żołnierzy?
- Nooo.. jestem ja, mój szwagier i nasi koledzy od rzutek z pubu - w sumie osiem osób!
- Ale ja mam 1 600 tys. wojska!
- Tak? to ja jeszcze zadzwonię, tylko się naradzę.
Za tydzień na biurku Saddama znów dzwoni telefon
- Saddam? znowu mówi Paddy, pamiętasz. ja w sprawie tej wojny, cośmy ci wypowiedzieli. Poczyniliśmy pewne przygotowania i mamy sprzęt.
- Tak? A jaki można wiedzieć?
- Kosiarkę do trawy, traktor ogrodowy i dwa kije do bejsbola!
- No... ale ja mam 20 tys. czołgów i 30 tys. transporterów opancerzonych, a od ostatniej naszej rozmowy zmobilizowałem dodatkowe pół miliona żołnierzy.
- To wiesz co? Ja jeszcze musze parę rzeczy sprawdzić i ci oddzwonię.
Za kolejny tydzień Paddy dzwoni znów:
- Saddam? wiesz ja jeszcze raz w sprawie tej wojny, cośmy ci ja wypowiedzieli. wiesz co, zapomnij o tym.
- O! A coz to skłoniło cię do zmiany decyzji?
- Bo wiesz, poczytaliśmy ze szwagrem konwencje genewską i doszliśmy do wniosku, ze ni chuj nie wyżywimy dwóch milionów jeńców.
.........................
W pewnej mieścinie był piekarz, który piekl pieczywo nie nadające się
W ogóle do jedzenia. W sekrecie przed nim zebrali się mieszkańcy i
postanowili uradzić co z nim zrobić... Radzą tak kilka godzin i nic
nie mogą wymyślić...
W pewnym momencie wstaje kowal, chłop wielki i barczysty jak wół i mówi :
- Może mu jebnę ...?!
Na co ludzie mówią:
- Nie no... tak nie można... w końcu mamy tylko jednego piekarza,
nie możemy zostać tak w ogóle bez... i dalej debatują...
Za jakiś czas znowu wstaje kowal i mówi:
- To może jebnę stolarzowi...? mamy dwóch...
-
- Loża WSR
- Posty: 9045
- Rejestracja: 02 mar (ndz) 2003, 01:00:00
Tak w nawiazaniu do zwieciezcy glosowania :
Kontrola sanepidu w szkolnej stołówce...
Kontroler:
- Co to jest to zielone i pomarańczowe?
Pani ze stołówki:
- Zielony jest alegorią - trudne słowo - szyneczki z "Konstaru", a pomarańczowy jest metaforą - jeszcze trudniejsze słowo - barszczyku
ukraińskiego...
ha ha ha
Kontrola sanepidu w szkolnej stołówce...
Kontroler:
- Co to jest to zielone i pomarańczowe?
Pani ze stołówki:
- Zielony jest alegorią - trudne słowo - szyneczki z "Konstaru", a pomarańczowy jest metaforą - jeszcze trudniejsze słowo - barszczyku
ukraińskiego...
ha ha ha
-
- Zadomowił(a) się
- Posty: 553
- Rejestracja: 15 wrz (śr) 2004, 02:00:00
-
- Zadomowił(a) się
- Posty: 553
- Rejestracja: 15 wrz (śr) 2004, 02:00:00
Wchodzi James Bond do "pubu", rozgląda się powoli zatrzymując swój wzrok na sexi panience, która siedziała przy barze . Powolnym krokiem podchodzi do niej i mówi:
- Good afternoon. My name is BOND. --- JAMES BOND.
Panienka powoli odwróciła się z gracją, zmierzyła Bonda wzrokiem od stóp do głowy i odpowiada:
- Good aternoon. My name is OFF. --- FUCK OFF.
Po czym odwróciła się ponownie do baru.
- Good afternoon. My name is BOND. --- JAMES BOND.
Panienka powoli odwróciła się z gracją, zmierzyła Bonda wzrokiem od stóp do głowy i odpowiada:
- Good aternoon. My name is OFF. --- FUCK OFF.
Po czym odwróciła się ponownie do baru.
-
- Zadomowił(a) się
- Posty: 553
- Rejestracja: 15 wrz (śr) 2004, 02:00:00
Facet na dyskotece poderwał świetną kobietkę i zaprosił ja do domu.
Rano się budzą dziewczyna się przeciąga i mówi:
- Uuuuuu widzę ze mieszkanko tez masz malutkie.
************
Przychodzi ksiądz do domu publicznego i mówi:
- Niech będzie p o c h w a l o n y.
A Burdelmama odpowiada: - Ale Lony dzisiaj nie ma w pracy...
***************
Było to dawnymi czasy..., lub jak kto woli dawno,dawno temu... i takie sytuacje mogły się zdarzyć, no cóż jak widać miłość może okazać się "bolesnym" uczuciem.
************
Facet przyszedł do szpitala:
- Proszę mnie wykastrować.
- Jest pan zupełnie tego pewien ???
- Tak.
Po operacji budzi sie i widzi zgromadzonych wokół lekarzy. Pyta sie ich:
- I jak, operacja się udała ?
- Udała się. Ale czemu pan tak postąpił ???
- Niedawno ożenilem sie z ortodoksyjną Żydówką i wiecie, ...
- To może chciał się pan obrzezać ???
- A co ja powiedziałem ?!
***********************
Pewien facet o imieniu Willy wytatuował swoje imię na penisie. Szedł raz plażą, a z majtek wystawał mu kawałek członka z literką Y. W pewnym momencie zobaczył na plaży innego gościa, któremu też wystawało z majtek Y. Ucieszył się bardzo, że poznał w ten sposób imiennika i zagadnął go przyjaźnie:
– Willy?
-Nie, "Welcome to Jamaica everybody"!
Rano się budzą dziewczyna się przeciąga i mówi:
- Uuuuuu widzę ze mieszkanko tez masz malutkie.
************
Przychodzi ksiądz do domu publicznego i mówi:
- Niech będzie p o c h w a l o n y.
A Burdelmama odpowiada: - Ale Lony dzisiaj nie ma w pracy...
***************
Było to dawnymi czasy..., lub jak kto woli dawno,dawno temu... i takie sytuacje mogły się zdarzyć, no cóż jak widać miłość może okazać się "bolesnym" uczuciem.
************
Facet przyszedł do szpitala:
- Proszę mnie wykastrować.
- Jest pan zupełnie tego pewien ???
- Tak.
Po operacji budzi sie i widzi zgromadzonych wokół lekarzy. Pyta sie ich:
- I jak, operacja się udała ?
- Udała się. Ale czemu pan tak postąpił ???
- Niedawno ożenilem sie z ortodoksyjną Żydówką i wiecie, ...
- To może chciał się pan obrzezać ???
- A co ja powiedziałem ?!
***********************
Pewien facet o imieniu Willy wytatuował swoje imię na penisie. Szedł raz plażą, a z majtek wystawał mu kawałek członka z literką Y. W pewnym momencie zobaczył na plaży innego gościa, któremu też wystawało z majtek Y. Ucieszył się bardzo, że poznał w ten sposób imiennika i zagadnął go przyjaźnie:
– Willy?
-Nie, "Welcome to Jamaica everybody"!
-
- Zadomowił(a) się
- Posty: 553
- Rejestracja: 15 wrz (śr) 2004, 02:00:00
-
- Czasami coś napisze
- Posty: 187
- Rejestracja: 22 sty (sob) 2005, 01:00:00
Krótkie dowcipy
Panie kelner, co to za żyjątka ruszają się w mojej sałatce?
- Nie słyszał pan nigdy o witaminach?
Mąż do żony:
- Masz ochotę na szybki numerek?
- A są jakieś inne?
Jasiu, czy tata nadal odrabia za ciebie lekcje? - pyta pani nauczycielka.
- Nie, ta ostatnia dwója go załamała...
Dziadek spowiada się w kościele. Ksiądz udzielił mu już rozgrzeszenia i puka w konfesjonał:
- O, ku..a, ale mnie ksiądz przestraszył!
Tato, wszyscy się śmieją że mam same dwóje.
- Pij, nie p***dol !
Co to jest: wisi u sufitu i grozi?
- Żarówka firmy OSRAM!
Na przejściu granicznym celnik mówi do turysty:
- Proszę otworzyć walizkę.
- Ale ja nie mam walizki!
- Nic na to nie poradzę, przepis to przepis!
- Czym różni się mężczyzna od telefonu ?
- Niczym. Albo pomyłka, albo zajęty, albo poza zasięgiem.
Siedzi facet w restauracji i siorbie zupę. Siedząca przy sąsiednim stoliku kobieta nie wytrzymuje i mówi:
- Słyszę, że panu smakuje!
- Nie słyszał pan nigdy o witaminach?
Mąż do żony:
- Masz ochotę na szybki numerek?
- A są jakieś inne?
Jasiu, czy tata nadal odrabia za ciebie lekcje? - pyta pani nauczycielka.
- Nie, ta ostatnia dwója go załamała...
Dziadek spowiada się w kościele. Ksiądz udzielił mu już rozgrzeszenia i puka w konfesjonał:
- O, ku..a, ale mnie ksiądz przestraszył!
Tato, wszyscy się śmieją że mam same dwóje.
- Pij, nie p***dol !
Co to jest: wisi u sufitu i grozi?
- Żarówka firmy OSRAM!
Na przejściu granicznym celnik mówi do turysty:
- Proszę otworzyć walizkę.
- Ale ja nie mam walizki!
- Nic na to nie poradzę, przepis to przepis!
- Czym różni się mężczyzna od telefonu ?
- Niczym. Albo pomyłka, albo zajęty, albo poza zasięgiem.
Siedzi facet w restauracji i siorbie zupę. Siedząca przy sąsiednim stoliku kobieta nie wytrzymuje i mówi:
- Słyszę, że panu smakuje!