Dowcipy
Moderatorzy: zielonyszerszen, s_wojtkowski, sinar
-
- Loża WSR
- Posty: 7154
- Rejestracja: 10 cze (pt) 2005, 02:00:00
Idzie sobie chłopak przez las, idzie, idzie, idzie, idzie (nie wiem, jak daleko ma jeszcze...) No dobra... W końcu słyszy jakiś głos dobiegający z ziemi:
-Hej człowieku!
Schylił się, myśląc ze to jakiś krasnoludek, tudzież inny elf, szuka, szuka, a tu ŻABA. Pyta się jej:
-A coś ty za jedna?
Żaba mu odpowiedziała:
Jestem zaklętą księżniczką. Jeżeli chcesz, to możesz mnie odczarować. Wystarczy, że mnie pocałujesz. A on nic nie odrzekł, tylko uśmiechnął się, podniósł żabkę i schował do kieszeni w koszuli. Żabce języka w gębie zabrakło(umrze biedactwo z głodu, bo nie będzie miała czym much łapać..)Po chwili ochłonęła i kusi z kieszeni biednego chłopca:
-Odczaruj mnie, proszę. Jeżeli to uczynisz, to.. to... to będziesz mógł przez tydzień robić ze mną co ze chcesz !- szybko dokończyła obietnicę żabka.
Chłopak ponownie nic nie odrzekł. Wyjął tylko żabkę z kieszeni, uśmiechnął się, schował do kieszeni i poszedł dalej. Żabka już nieco przyzwyczajona po pierwszym szoku ochłonęła trochę szybciej. Po chwili znów odzywa się do niego w te słowa:
-Odczaruj mnie, proszę. Jeżeli to uczynisz, to będziesz mógł przez miesiąc robić ze mną co ze chcesz !- widać zdesperowana była biedaczka.. A biedne, kuszone chłopię nic... Wyjął tylko żabkę z kieszeni, uśmiechnął się, schował do kieszeni i poszedł dalej. Żabka na to wzięła się na odwagę(była wszak bardzo przyzwoitą i dobrze wychowaną księżniczką) i powiedziała:
-Odczaruj mnie, proszę. Jeżeli to uczynisz to będziesz mógł przez rok robić ze mną, co ze chcesz!. A chłopiec tylko wyjął żabkę z kieszeni, uśmiechnął się, schował do kieszeni i poszedł dalej. Żabka już całkiem zrozpaczona, straciła nadzieję na zdjęcie klątwy rozpłakała się i pyta się go :
-Słuchaj...powiedz mi, czemu ty taki dziwny jesteś? Mógłbyś przez rok robić ze mną, co ze chcesz a ty nic...
Na co wreszcie zareagował. Wyjął żabkę i odpowiedział jej:
-Widzisz malutka... Ja jestem informatykiem... Nie wiem na co mi dziewczyna.. Zresztą co ja bym z nią robił.. A taka gadająca żaba to fajna rzecz i koledzy będą mi zazdrościć!
-Hej człowieku!
Schylił się, myśląc ze to jakiś krasnoludek, tudzież inny elf, szuka, szuka, a tu ŻABA. Pyta się jej:
-A coś ty za jedna?
Żaba mu odpowiedziała:
Jestem zaklętą księżniczką. Jeżeli chcesz, to możesz mnie odczarować. Wystarczy, że mnie pocałujesz. A on nic nie odrzekł, tylko uśmiechnął się, podniósł żabkę i schował do kieszeni w koszuli. Żabce języka w gębie zabrakło(umrze biedactwo z głodu, bo nie będzie miała czym much łapać..)Po chwili ochłonęła i kusi z kieszeni biednego chłopca:
-Odczaruj mnie, proszę. Jeżeli to uczynisz, to.. to... to będziesz mógł przez tydzień robić ze mną co ze chcesz !- szybko dokończyła obietnicę żabka.
Chłopak ponownie nic nie odrzekł. Wyjął tylko żabkę z kieszeni, uśmiechnął się, schował do kieszeni i poszedł dalej. Żabka już nieco przyzwyczajona po pierwszym szoku ochłonęła trochę szybciej. Po chwili znów odzywa się do niego w te słowa:
-Odczaruj mnie, proszę. Jeżeli to uczynisz, to będziesz mógł przez miesiąc robić ze mną co ze chcesz !- widać zdesperowana była biedaczka.. A biedne, kuszone chłopię nic... Wyjął tylko żabkę z kieszeni, uśmiechnął się, schował do kieszeni i poszedł dalej. Żabka na to wzięła się na odwagę(była wszak bardzo przyzwoitą i dobrze wychowaną księżniczką) i powiedziała:
-Odczaruj mnie, proszę. Jeżeli to uczynisz to będziesz mógł przez rok robić ze mną, co ze chcesz!. A chłopiec tylko wyjął żabkę z kieszeni, uśmiechnął się, schował do kieszeni i poszedł dalej. Żabka już całkiem zrozpaczona, straciła nadzieję na zdjęcie klątwy rozpłakała się i pyta się go :
-Słuchaj...powiedz mi, czemu ty taki dziwny jesteś? Mógłbyś przez rok robić ze mną, co ze chcesz a ty nic...
Na co wreszcie zareagował. Wyjął żabkę i odpowiedział jej:
-Widzisz malutka... Ja jestem informatykiem... Nie wiem na co mi dziewczyna.. Zresztą co ja bym z nią robił.. A taka gadająca żaba to fajna rzecz i koledzy będą mi zazdrościć!
-
- Ekspert
- Posty: 1496
- Rejestracja: 25 wrz (czw) 2003, 02:00:00
Przychodzi informatyk do domu. Patrzy, a w łóżku leży żona z jakimś facetem....co prawda (już?) ubrani....a oczy u nich jakieś takie chytre.... Podejrzenia go tknęły...rzucił się do komputera- faktycznie! Zmienili hasło!
Spotykają się informatycy na piwie:
-Słuchajcie, poznałem świetną laskę....szczuplutka, blond długie włosy, mini spódniczka, napalona.... zabrałem ją do siebie, wciągnąłem do sypialni, zdarłem z niej ciuchy, rzuciłem na biurko obok laptopa...
-Żartujesz? Kupiłeś laptopa? A procek jaki?
Jak się witają nazi-informatycy?
Zip File!
Informatycy siedzą przy browarze i tłuką tematy: hardware, software, internet.... Nagle jeden mówi:
-Stop, chłopaki. Zaczyna nam odwalać, ciągle tylko komputery i komputery. Pogadajmy o czymś innym, ja wiem, może o dupach.....
Zapada dobre pięć minut ciszy. Nagle jeden nieśmiało zaczyna:
-Wiecie co....nowy Intel DualCore jest do dupy......
Spotykają się informatycy na piwie:
-Słuchajcie, poznałem świetną laskę....szczuplutka, blond długie włosy, mini spódniczka, napalona.... zabrałem ją do siebie, wciągnąłem do sypialni, zdarłem z niej ciuchy, rzuciłem na biurko obok laptopa...
-Żartujesz? Kupiłeś laptopa? A procek jaki?
Jak się witają nazi-informatycy?
Zip File!
Informatycy siedzą przy browarze i tłuką tematy: hardware, software, internet.... Nagle jeden mówi:
-Stop, chłopaki. Zaczyna nam odwalać, ciągle tylko komputery i komputery. Pogadajmy o czymś innym, ja wiem, może o dupach.....
Zapada dobre pięć minut ciszy. Nagle jeden nieśmiało zaczyna:
-Wiecie co....nowy Intel DualCore jest do dupy......
-
- Ekspert
- Posty: 1496
- Rejestracja: 25 wrz (czw) 2003, 02:00:00
Polski turysta udaje się do Rosji, gdzie dzięki silnej złotówce maksymalnie korzysta z tanich usług tamtejszych dziewczynek. Po powrocie do kraju zauważa, że coś złego dzieje się z jego penisem. Idzie do lekarza.
- Niebieskie plamy, różowe wybroczyny i zielone wrzody. Diagnoza jest jednoznaczna: ruski PVSD- mówi lekarz.
- Co takiego? - pyta pacjent.
- Ruski PVSD. Bardzo rzadka, wielce tajemnicza choroba. Mało o niej wiemy. Podejrzewamy, że to kosmiczna mutacja AIDS. Nie ma na to lekarstwa. Jedyny ratunek - amputacja członka.
Przerażony amator cielesnych uciech w te pędy biegnie do rosyjskiego znachora. Ten musi się znać na PVSD - chorobie typowej dla państwa Putina.
- No, tak. PVSD w drugim stadium. Przepraszam, są też początki trzeciego etapu choroby - widzi pan te wybroczyny? Nie mam wątpliwości, ma pan PVSD.
Kliniczny przypadek - mówi rosyjski znachor.
- Polski lekarz kazał mi amputować penisa.
Czy miał rację? - pyta pacjent.
- Konował z Kasy Chorych! Chce pana naciągnąć na forsę. Po co od razu amputować. Poczekasz pan dwa, no, góra trzy tygodnie i sam odpadnie - pociesza znachor.
Do you speak English?
Henryk i Alina z Krakowa odwiedzają Londyn. Na lotnisku biorą taksówkę i jadą do centrum miasta. Podróż trwa długo i taksówkarz postanawia porozmawiać z pasażerami.
- Where are you from? - pyta.
- We are from Poland - odpowiada Henryk. Alina, która nie zna angielskiego, pyta chłopaka, o co pytał taksówkarz.
- Chce wiedzieć, skąd jesteśmy - odpowiada Alfred.
- Where do you live in Poland? - brzmi kolejne pytanie taksówkarza.
- We live in Kraków - mówi Alfred.
- Oh my God! In Kraków! I had there the worst fuck in my life! - krzyczy przerażony taksówkarz.
Alina znów pyta chłopaka, o co chodzi.
- Taksówkarz mówi, że cię zna.
Mężczyzna już bardzo długo kocha się z niezwykle namiętną i wygimnastykowaną blondynką. Zmęczony i spragniony przeprasza ją na chwilę i wychodzi do kuchni. W lodówce jest tylko mleko. Nalewa sobie szklankę i zaczyna pić. Czuje jednak, że jego kogucik jest rozgrzany niemal do czerwoności, aby więc sobie ulżyć, wkłada go na chwilę do szklanki z mlekiem. W tym samym momencie wchodzi blondynka.
- Ach, a ja zawsze zastanawiałam się jak wy go napełniacie.
Zapracowany tatuś wraca pó·ną porą samochodem z pracy. Spieszy się do domu, gdy nagle przypomina sobie, że jego córeczka ma właśnie urodziny. Skręca więc szybko do najbliższego sklepu z zabawkami. Podchodzi do sprzedawcy i pyta o jakąś ładną lalkę.
- Mamy „Barbie na wakacjach” za 19,99, „Barbie idzie na bal” za 19,99, „Barbie zostaje projektantką mody” za 19,99 oraz „Barbie się rozwodzi” za 399 dolarów.
Lekko zdezorientowany ojciec pyta:
- Dlaczego ta ostatnia lalka jest taka droga?
- Bo Barbie, która się rozwodzi, idzie razem z domem Kena, meblami Kena, samochodem Kena i jachtem Kena.
- Niebieskie plamy, różowe wybroczyny i zielone wrzody. Diagnoza jest jednoznaczna: ruski PVSD- mówi lekarz.
- Co takiego? - pyta pacjent.
- Ruski PVSD. Bardzo rzadka, wielce tajemnicza choroba. Mało o niej wiemy. Podejrzewamy, że to kosmiczna mutacja AIDS. Nie ma na to lekarstwa. Jedyny ratunek - amputacja członka.
Przerażony amator cielesnych uciech w te pędy biegnie do rosyjskiego znachora. Ten musi się znać na PVSD - chorobie typowej dla państwa Putina.
- No, tak. PVSD w drugim stadium. Przepraszam, są też początki trzeciego etapu choroby - widzi pan te wybroczyny? Nie mam wątpliwości, ma pan PVSD.
Kliniczny przypadek - mówi rosyjski znachor.
- Polski lekarz kazał mi amputować penisa.
Czy miał rację? - pyta pacjent.
- Konował z Kasy Chorych! Chce pana naciągnąć na forsę. Po co od razu amputować. Poczekasz pan dwa, no, góra trzy tygodnie i sam odpadnie - pociesza znachor.
Do you speak English?
Henryk i Alina z Krakowa odwiedzają Londyn. Na lotnisku biorą taksówkę i jadą do centrum miasta. Podróż trwa długo i taksówkarz postanawia porozmawiać z pasażerami.
- Where are you from? - pyta.
- We are from Poland - odpowiada Henryk. Alina, która nie zna angielskiego, pyta chłopaka, o co pytał taksówkarz.
- Chce wiedzieć, skąd jesteśmy - odpowiada Alfred.
- Where do you live in Poland? - brzmi kolejne pytanie taksówkarza.
- We live in Kraków - mówi Alfred.
- Oh my God! In Kraków! I had there the worst fuck in my life! - krzyczy przerażony taksówkarz.
Alina znów pyta chłopaka, o co chodzi.
- Taksówkarz mówi, że cię zna.
Mężczyzna już bardzo długo kocha się z niezwykle namiętną i wygimnastykowaną blondynką. Zmęczony i spragniony przeprasza ją na chwilę i wychodzi do kuchni. W lodówce jest tylko mleko. Nalewa sobie szklankę i zaczyna pić. Czuje jednak, że jego kogucik jest rozgrzany niemal do czerwoności, aby więc sobie ulżyć, wkłada go na chwilę do szklanki z mlekiem. W tym samym momencie wchodzi blondynka.
- Ach, a ja zawsze zastanawiałam się jak wy go napełniacie.
Zapracowany tatuś wraca pó·ną porą samochodem z pracy. Spieszy się do domu, gdy nagle przypomina sobie, że jego córeczka ma właśnie urodziny. Skręca więc szybko do najbliższego sklepu z zabawkami. Podchodzi do sprzedawcy i pyta o jakąś ładną lalkę.
- Mamy „Barbie na wakacjach” za 19,99, „Barbie idzie na bal” za 19,99, „Barbie zostaje projektantką mody” za 19,99 oraz „Barbie się rozwodzi” za 399 dolarów.
Lekko zdezorientowany ojciec pyta:
- Dlaczego ta ostatnia lalka jest taka droga?
- Bo Barbie, która się rozwodzi, idzie razem z domem Kena, meblami Kena, samochodem Kena i jachtem Kena.
-
- Loża WSR
- Posty: 7525
- Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00
Hala Mirowska, sklep nocny, około 23. Do sklepu wchodzi klient, na oko student. Za ladą doświadczona ekspedientka. Po rogach sklepu porozstawiani menele rozkoszujący się piwem.
Klient: Dobry wieczór, proszę pół chleba.
Ekspedientka: Słucham?
Klient: Pół chleba baltonowskiego!
(Chwila konsternacji)
Ekspedientka: Chodzi o pół litra, tak?
Autobus 604, kierunek: Kabaty. Bardzo pijany pan do pozostałych pasażerów:
- Ja przepraszam bardzo, ale co z tym Mickiewiczem?
Kawiarnia w Krakowie. Klient:
- Przepraszam, a po ile są te ciastka z nasieniem?
Przychodzi dziewczyna do sklepu Żabka i mówi:
- Poproszę zapałki.
Na co pani w sklepie odpowiada:
- A ma pani dowód?
Basen "Warszawianka". Dziewczyna-krótkowidz bez szkieł kontaktowych wychodząc z basenu omyłkowo wchodzi do męskiej części pryszniców.
Dziewczyna: O, przepraszam!
Panowie pod prysznicami: Dzień dobry, zapraszamy!
Dwóch amerykańskich turystów na ulicy Floriańskiej w Krakowie podchodzi do policjantów.
- Excuse me, do you speak English?
Na co nasi kochani policjanci:
- Nie, ale o co chodzi?
Galeria Mokotów, Albert, przy półce z papierem toaletowym.
- Magda, truskawkowy, czy waniliowy?
Dwie galerianki, jedna właśnie skończyła rozmawiać przez telefon:
- Co to za nowy man w twoim życiu?
- E tam... Powiedział, żebym się trzymała, więc powiedziałam mu, żeby też się nie puszczał.
Autobus MPK, Kraków. Przychodzi kanar i mówi nieśmiało:
- Poproszę bilety.
Kanar śmierdzi trochę i jakoś dziwnie wygląda.
- Nie mam - mówi gość siedzący koło mnie.
- Ooo, to mandacik albo bez mandacika 5 zł.
Pasażer:
- A czy mogę zobaczyć pana legitymację?
Kanar pokazuje wymięty identyfikator. Zdjęcie sprzed ok. 20 lat, zacieki i wyblakłe litery. Data ważności - lata 70.
Pasażer:
- Chyba już jakiś czas temu upłynął termin tej legitymacji, co?
A kanar:
- Panie, zlituj się pan, daj na wino!
Śródmieście, sklep monopolowy.
Menel: Pani kierowniczko, jest "Wiśnia"?
Ekspedientka: Nie ma, ale są "Owoce Lasu".
Menel (po chwili zastanowienia): To ja poproszę "Kokos".
Ostrołęka, wąski chodnik uliczki przy cmentarzu. Przez główną bramę wychodzą dwaj starsi panowie. Obaj o laskach. Idą bardzo powoli, trudno ich wyminąć, bo człowiek ma wrażenie, że zaraz się przewrócą i rozsypią się ich delikatne już kości. Wspominają stare czasy. A na pożegnanie:
Starszy pan nr 1: To do zobaczenia na GG.
Starszy pan nr 2: Nowy nick mam, to się pierwszy odezwę.
Wiecej na
http://uslyszane.blox.pl/html
Klient: Dobry wieczór, proszę pół chleba.
Ekspedientka: Słucham?
Klient: Pół chleba baltonowskiego!
(Chwila konsternacji)
Ekspedientka: Chodzi o pół litra, tak?
Autobus 604, kierunek: Kabaty. Bardzo pijany pan do pozostałych pasażerów:
- Ja przepraszam bardzo, ale co z tym Mickiewiczem?
Kawiarnia w Krakowie. Klient:
- Przepraszam, a po ile są te ciastka z nasieniem?
Przychodzi dziewczyna do sklepu Żabka i mówi:
- Poproszę zapałki.
Na co pani w sklepie odpowiada:
- A ma pani dowód?
Basen "Warszawianka". Dziewczyna-krótkowidz bez szkieł kontaktowych wychodząc z basenu omyłkowo wchodzi do męskiej części pryszniców.
Dziewczyna: O, przepraszam!
Panowie pod prysznicami: Dzień dobry, zapraszamy!
Dwóch amerykańskich turystów na ulicy Floriańskiej w Krakowie podchodzi do policjantów.
- Excuse me, do you speak English?
Na co nasi kochani policjanci:
- Nie, ale o co chodzi?
Galeria Mokotów, Albert, przy półce z papierem toaletowym.
- Magda, truskawkowy, czy waniliowy?
Dwie galerianki, jedna właśnie skończyła rozmawiać przez telefon:
- Co to za nowy man w twoim życiu?
- E tam... Powiedział, żebym się trzymała, więc powiedziałam mu, żeby też się nie puszczał.
Autobus MPK, Kraków. Przychodzi kanar i mówi nieśmiało:
- Poproszę bilety.
Kanar śmierdzi trochę i jakoś dziwnie wygląda.
- Nie mam - mówi gość siedzący koło mnie.
- Ooo, to mandacik albo bez mandacika 5 zł.
Pasażer:
- A czy mogę zobaczyć pana legitymację?
Kanar pokazuje wymięty identyfikator. Zdjęcie sprzed ok. 20 lat, zacieki i wyblakłe litery. Data ważności - lata 70.
Pasażer:
- Chyba już jakiś czas temu upłynął termin tej legitymacji, co?
A kanar:
- Panie, zlituj się pan, daj na wino!
Śródmieście, sklep monopolowy.
Menel: Pani kierowniczko, jest "Wiśnia"?
Ekspedientka: Nie ma, ale są "Owoce Lasu".
Menel (po chwili zastanowienia): To ja poproszę "Kokos".
Ostrołęka, wąski chodnik uliczki przy cmentarzu. Przez główną bramę wychodzą dwaj starsi panowie. Obaj o laskach. Idą bardzo powoli, trudno ich wyminąć, bo człowiek ma wrażenie, że zaraz się przewrócą i rozsypią się ich delikatne już kości. Wspominają stare czasy. A na pożegnanie:
Starszy pan nr 1: To do zobaczenia na GG.
Starszy pan nr 2: Nowy nick mam, to się pierwszy odezwę.
Wiecej na
http://uslyszane.blox.pl/html
-
- Loża WSR
- Posty: 7154
- Rejestracja: 10 cze (pt) 2005, 02:00:00
-
- Loża WSR
- Posty: 7525
- Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00
Przyznam ze dopiero za 3 razem zalapalem
odcinek seksowny
- Ej, słuchaj, jak się nazywa ten bank, w którym masz konto?
- Dominet.
- Do czego?
Wiecej na: http://uslyszane.blox.pl
odcinek seksowny
- Ej, słuchaj, jak się nazywa ten bank, w którym masz konto?
- Dominet.
- Do czego?
Wiecej na: http://uslyszane.blox.pl
-
- Loża WSR
- Posty: 7154
- Rejestracja: 10 cze (pt) 2005, 02:00:00
Wydarzyło się pewnego razu, że uczeń Mistrza Kung-Fu przeszedł z powodzeniem nauki wstępne i przystąpił do Ostatecznej Próby.
Rzekł mu wtedy Mistrz;
- Stań na placu przed świątynią i przepołów gołymi rękami deskę, którą ujrzysz opartą o kamienie.
Poszedł uczeń i ujrzał ledwo ociosaną kłodę twardego drewna. Nie uląkł się jednak i goła dłonią uderzył w nią tak mocno, że pękła i dwie połówki spadły na ziemię.
- Dobrze wykonałeś zadanie - rzekł Mistrz.
Teraz czeka cię drugi sprawdzian. Pójdziesz ze mną do gospody w mieście.
Poszli do gospody, gdzie ujrzeli dwóch złoczyńców bijących niewinnego kupca.
- Czyń co trzeba - rozkazał Mistrz.
Rzucił się tedy uczeń w wir walki i wnet wyleciał za drzwi z podbitym okiem i bez zębów.
Wrócił też zaraz w niesławie do domu, a zgromadzonej przy stole rodzinie rzekł:
- To samo co rok temu. Plac poszedł dobrze, ale upier... mnie na mieście.
Rzekł mu wtedy Mistrz;
- Stań na placu przed świątynią i przepołów gołymi rękami deskę, którą ujrzysz opartą o kamienie.
Poszedł uczeń i ujrzał ledwo ociosaną kłodę twardego drewna. Nie uląkł się jednak i goła dłonią uderzył w nią tak mocno, że pękła i dwie połówki spadły na ziemię.
- Dobrze wykonałeś zadanie - rzekł Mistrz.
Teraz czeka cię drugi sprawdzian. Pójdziesz ze mną do gospody w mieście.
Poszli do gospody, gdzie ujrzeli dwóch złoczyńców bijących niewinnego kupca.
- Czyń co trzeba - rozkazał Mistrz.
Rzucił się tedy uczeń w wir walki i wnet wyleciał za drzwi z podbitym okiem i bez zębów.
Wrócił też zaraz w niesławie do domu, a zgromadzonej przy stole rodzinie rzekł:
- To samo co rok temu. Plac poszedł dobrze, ale upier... mnie na mieście.
-
- Loża WSR
- Posty: 7154
- Rejestracja: 10 cze (pt) 2005, 02:00:00
Karol i Hela spędzają powtórny miodowy miesiąc, na uczczenie 40-tej rocznicy ślubu. Lecą sobie do Australii.
Nagle głos pilota :
- Drodzy pasażerowie, silniki odmówiły posłuszeństwa. Możemy lądować awaryjnie na wyspie przed nami, ale prawdopodobieństwo że ktoś nas odnajdzie jest równe zeru. Dziękujemy za wyrozumiałość.
Karol drapie sie w głowę i mówi do Heli:
- Kochanie opłaciłaś rachunki za mieszkanie?
- Tak najmilszy, uregulowałam tuz przed wyjazdem.
- A za telefony ?
- Też zapłaciłam najdroższy.
Karol myśli, myśli, myśli...
- A ZUSy nasze popłaciłaś ?
- O Boże, kochanie na śmierć zapomniałam! Och dowalą nam karę!
Karol całuję ja tak jak nie całował od lat 30tu, śmieje się, wrzeszczy jak wariat:
- Przeżyjemy! Znajdą nas! Te skur***ny, znajdą nas, nawet na końcu świata
Nagle głos pilota :
- Drodzy pasażerowie, silniki odmówiły posłuszeństwa. Możemy lądować awaryjnie na wyspie przed nami, ale prawdopodobieństwo że ktoś nas odnajdzie jest równe zeru. Dziękujemy za wyrozumiałość.
Karol drapie sie w głowę i mówi do Heli:
- Kochanie opłaciłaś rachunki za mieszkanie?
- Tak najmilszy, uregulowałam tuz przed wyjazdem.
- A za telefony ?
- Też zapłaciłam najdroższy.
Karol myśli, myśli, myśli...
- A ZUSy nasze popłaciłaś ?
- O Boże, kochanie na śmierć zapomniałam! Och dowalą nam karę!
Karol całuję ja tak jak nie całował od lat 30tu, śmieje się, wrzeszczy jak wariat:
- Przeżyjemy! Znajdą nas! Te skur***ny, znajdą nas, nawet na końcu świata
-
- Ekspert
- Posty: 1880
- Rejestracja: 17 lut (pt) 2006, 01:00:00
Egzamin ustny. W pokoju jest profesor i jego asystent. Wchodzi student i profesor podaje mu plik kartek z pytaniami i każe mu wybrać jedno. Student wyciąga pytanie, zastawania się dość długo po czym pyta profesora czy mógłby jeszcze raz wylosować pytanie. Profesor mu pozwala. Student wybiera pytanie, czyta, myśli, ale nie zna odpowiedzi. Nieśmiało kolejny raz prosi o zmianę pytania, na co profesor mu pozwala. Lecz i tym razem student nie zna na nie odpowiedzi. Profesor prosi o jego indeks i wpisuje mu trojkę. Po wyjściu studenta asystent nieco oburzony pyta:
- Ależ panie profesorze, przecież on nic nie umiał, dlaczego pan mu postawił trojkę?
- On czegoś szukał - rzecze profesor - on cos umiał.
----------------------------------------------------------------------------
Idzie pijak ulicą i co chwila się śmieje, to znowu macha ręką. Podchodzi do niego jaki gość i pyta:
- Z czego pan się śmieje?
- Opowiadam sobie kawały.
- To dlaczego macha pan ręką?
- Bo niektóre już znam.
------------------------------------------------------------------------------
Pijak jedzie tramwajem, i ledwo trzyma się na nogach. Obok stoi elegancka kobieta i cały czas patrzy na niego z obrzydzeniem. W pewnym momencie pijak nie wytrzymuje i wymiotuje na kobietę.
- Pan jest świnia!
- Ja świnia? To niech pani zobaczy, jak pani wygląda...
-------------------------------------------------------------------------------
Jedzie sobie w autobusie kompletnie pijany facet. Nagle spadlo mu cos na glowe, ocknal się i rzuca haslo do goscia obok:
- Przepraszam gdzie my jestesmy?
- W Lodzi - odpowieda facet.
- To wiem, ale dokad plyniemy?
- Ależ panie profesorze, przecież on nic nie umiał, dlaczego pan mu postawił trojkę?
- On czegoś szukał - rzecze profesor - on cos umiał.
----------------------------------------------------------------------------
Idzie pijak ulicą i co chwila się śmieje, to znowu macha ręką. Podchodzi do niego jaki gość i pyta:
- Z czego pan się śmieje?
- Opowiadam sobie kawały.
- To dlaczego macha pan ręką?
- Bo niektóre już znam.
------------------------------------------------------------------------------
Pijak jedzie tramwajem, i ledwo trzyma się na nogach. Obok stoi elegancka kobieta i cały czas patrzy na niego z obrzydzeniem. W pewnym momencie pijak nie wytrzymuje i wymiotuje na kobietę.
- Pan jest świnia!
- Ja świnia? To niech pani zobaczy, jak pani wygląda...
-------------------------------------------------------------------------------
Jedzie sobie w autobusie kompletnie pijany facet. Nagle spadlo mu cos na glowe, ocknal się i rzuca haslo do goscia obok:
- Przepraszam gdzie my jestesmy?
- W Lodzi - odpowieda facet.
- To wiem, ale dokad plyniemy?
-
- Loża WSR
- Posty: 7154
- Rejestracja: 10 cze (pt) 2005, 02:00:00
Poszedł facet do lasu. Tak łaził i łaził, że w końcu zabłądził.
Chodzi więc po lesie i krzyczy.
W pewnym momencie coś go szturcha z tyłu w ramię.
Odwraca głowę, patrzy, a tu stoi wielki niedźwiedź, rozespany, wkurzony, piana z pyska mu leci, i mówi:
- Co tu robisz?
- Zgubiłem się - odpowiada facet
- Ale czego się kurka tak drzesz? - pyta znowu wściekły
niedźwiedź.
- Bo może ktoś usłyszy i mi pomoże.... - mówi gość.
- No to kur... ja usłyszałem. Pomogło ci?
Chodzi więc po lesie i krzyczy.
W pewnym momencie coś go szturcha z tyłu w ramię.
Odwraca głowę, patrzy, a tu stoi wielki niedźwiedź, rozespany, wkurzony, piana z pyska mu leci, i mówi:
- Co tu robisz?
- Zgubiłem się - odpowiada facet
- Ale czego się kurka tak drzesz? - pyta znowu wściekły
niedźwiedź.
- Bo może ktoś usłyszy i mi pomoże.... - mówi gość.
- No to kur... ja usłyszałem. Pomogło ci?
-
- Loża WSR
- Posty: 4838
- Rejestracja: 24 lut (czw) 2005, 01:00:00
-
- Loża WSR
- Posty: 7525
- Rejestracja: 14 cze (sob) 2003, 02:00:00
"Uprzejmie przepraszamy naszych szacownych podróżnych za niewybaczalną niewygodę, jaką jest oczekiwanie na start naszego skromnego samolotu. Prosimy, by szanowni podróżni wybaczyli nam tę wielką niegrzeczność, jaką popełniamy, nieuprzejmie przerywając im szacowne konwersacje i prosząc ich uniżenie o zapięcie tych skromnych pasów"
("Japonski wachlarz" Joanna Bator)
Tak naprawde to nie jest dowcip tylko normalne polecenie zapiecia pasow u Japonczykow w samolocie
("Japonski wachlarz" Joanna Bator)
Tak naprawde to nie jest dowcip tylko normalne polecenie zapiecia pasow u Japonczykow w samolocie
-
- Loża WSR
- Posty: 7154
- Rejestracja: 10 cze (pt) 2005, 02:00:00
Policjant pyta staruszke 86 lat:
- Czy moglaby pani opowiedziec swoimi slowami, co tu sie wlasciwie wydarzylo?
- Siedzialam na lawce na tarasie przed domem, podziwiajac cieply wiosenny wieczór, kiedy przyszedl ten mlodzieniec i usiadl obok mnie.
- Znała go pani?
- Nie, ale byl przyjaznie nastawiony.
- Co stało sie po tym, jak usiadł obok pani?
- Zaczal pocierac moje udo.
- Czy powstrzymala go pani?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo odczuwalam przyjemnosc. Nikt nie robil tego od czasu, kiedy mój maz odszedl z tego swiata 30 lat temu.
- Co stalo sie potem?
- Zaczal piescic moje piersi.
- Czy próbowala go pani powstrzymac?
- Nie.
- Dlaczego?
- Mój Boze, dlaczego? Bylo mi tak dobrze, czulam ze naprawde zyje. Od lat tak sie nie czulam!
- Co stalo sie pózniej?
- Cóz, rozpalil mnie do czerwonosci, wiec rozlozylam nogi i zawolalam:
- "Bierz mnie, chlopcze, bierz mnie!"
- I co? Zrobil to?
- Nie, do diabla!
- Zawolal "Prima Aprilis!"
- I wtedy zastrzelilam skurwiela
- Czy moglaby pani opowiedziec swoimi slowami, co tu sie wlasciwie wydarzylo?
- Siedzialam na lawce na tarasie przed domem, podziwiajac cieply wiosenny wieczór, kiedy przyszedl ten mlodzieniec i usiadl obok mnie.
- Znała go pani?
- Nie, ale byl przyjaznie nastawiony.
- Co stało sie po tym, jak usiadł obok pani?
- Zaczal pocierac moje udo.
- Czy powstrzymala go pani?
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo odczuwalam przyjemnosc. Nikt nie robil tego od czasu, kiedy mój maz odszedl z tego swiata 30 lat temu.
- Co stalo sie potem?
- Zaczal piescic moje piersi.
- Czy próbowala go pani powstrzymac?
- Nie.
- Dlaczego?
- Mój Boze, dlaczego? Bylo mi tak dobrze, czulam ze naprawde zyje. Od lat tak sie nie czulam!
- Co stalo sie pózniej?
- Cóz, rozpalil mnie do czerwonosci, wiec rozlozylam nogi i zawolalam:
- "Bierz mnie, chlopcze, bierz mnie!"
- I co? Zrobil to?
- Nie, do diabla!
- Zawolal "Prima Aprilis!"
- I wtedy zastrzelilam skurwiela